wtorek, 9 lutego 2016

Łąki Araulenu. Uniwersum Zwiadowców.

Czy to Araluen?
Przepis na świat fantasy: 10 g elfów + 10 g krasnoludów + 40 g orków + 1000 g Tolkiena + 1 g własnego pomysłu...

Ale czy John Flanagan używał gotowej mieszanki? Czy może opatentował swoją?

Autora Zwiadowców mógłbym długo wychwalać za fabułę. Była ona bardzo ciekawa. Sporo wątków, zwroty akcji... słowem większość rzeczy okej. Smutno mi to przyznać, choć jestem fanem Zwiadowców, to w uniwersum już nie wszystko jest okej, o nie!

1. Przegląd ogólny i geografia świata.

Zacznę tu od pozytywnych rzeczy. Jak już wiecie John Flanagan nie może się pochwalić swym uniwersum. Choć jest ono raczej słabe to można zauważyć parę plusików, np: nie ma orków, krasnoludów, elfów.

Akcja dzieje się w Araulenie — królestwie dziwnie przypominającym Anglię. Generalnie wszystko przypomina nasz świat. Czyż nie? A może ktoś ze starszych czytelników już to kojarzy?

Ja podobny do Europy, ja? Żarty jakieś.
Taka Galia trochę jak Francja, a Skandia to zdeformowany półwysep Skandynawski. Jest tu dużo podobieństw, wystarczy się przypatrzeć. Porównanie map Europy i Pseudoeuropy Flanagana macie w artykule o kliszach fantasy. Starzy bywalcy wiedzą o co chodzi.
Trochę denerwuje mnie też to, że w prawie każdym świecie fantasy  są tak zwane „Pustkowia Północy”. Jest to miejsca najdalej wysunięte na północ, a za nim nic. A może za nim powinno coś być? Jeszcze zimniej, jeszcze mroźniej jeszcze więcej śniegu. Na co tylko wyobraźnia pozwoli!

Klimat

W Araulenie do złudzenia przypomina pogodę panującą w Zjednoczonym Królestwie. Autor opisuje częste opady, które są jedną ze składowych typowego, morskiego klimatu. Nie jakoś szczególnie zimno, ani bardzo ciepło. 
Zacytuję:
Lato czy zima, tylko deszcz i deszcz.

W Skandii oczywiście zimno jak to w Norwegii. Są tam lasy borealne, jednak nie ma wspomnienia o tundrze, więc chyba państwo Nordów nie sięga aż tak daleko na północ, co jest raczej logiczne. Czy może komuś na myśl przychodzą Wikingowie?  

W Toscano jest jak w średniowiecznych Włoszech oraz w starożytnym Rzymie (a konkretniej w Toskani). I ja jeszcze rozumiem jak ktoś się stylizuje na średniowiecznej Europie, ale tu autor przesadził. Legioniści, żółw jako formacja bojowa, a język toscański to po prostu włoski. No to kurde, gdy tworzymy świat fantasy, to postarajmy się o jakąkolwiek własną inwencję!

Pięć mil do Rzymu, znaczy do Toscano
Podsumowując te oto naukowo mówiąc aspekty geograficzne uniwersum myślę, że autor wykazał się jednak sprytem. Mimo ogromnej inspiracji (jeśli można to nazwać inspiracją) naszym światem Flanagan ukrył większość i to w miarę skutecznie, bo na pierwszy rzut oka aż tylu podobieństw nie widać, czyż nie?

2. Rasy.

Oprócz ludzi jest tu parę gatunków godnych uwagi. I to prawie na pewno autorskie.

Kalkary — tak zwane „potwory-assasyny”. Są uzależnione od srebra, co jest sprytnie wykorzystane przez Morgaratha. Stwory te były trzy. Jednego z nich zabili trzej rycerze, z czegoego ledwo jeden przeżył — co świadczy o potędze tych zabójców. Dwa pozostałe zostały wysłane do zabójstwa Lorda Northolta i Lorriaca. Potem chciały upolować także Halta.

No, ale jak one wyglądały? Miały dwa i pół metra wzrostu oraz skórę pokrytą woskiem podatnym na ogień.

Wargale  potwory o małym współczynniku inteligencji, będące poddanymi woli Morgaratha  zbuntowanego, złego barona. Były porośnięte czarnym futrem, miały okropne pyski, a jak dla mnie najłatwiej porównać je z chodzącymi na dwóch nogach niedźwiedziami. Co do walki najczęściej zabijali przeciwników toporami, oraz mieczami.

Niedźwiedź zaszczycony mianem wargala.
To chyba tyle z ras godnych uwagi. No, a jeśli okaże się, że to nie są pomysły zrodzone w głowie autora to się powieszę...

3. Podsumowanie.

Myślę, że to co najważniejsze już sobie powiedzieliśmy. Zastanawiałem się czy dać punkt o postaciach, ale stwierdziłem, że nie warto. Trzeba by się wystrzegać spoilerów i tak dalej.


Zbierając wszystko do kupy, o ile akcja Zwiadowców była wyborna, to Pan Autor mówiąc kolokwialnie totalnie olał uniwersum. Chyba wychodził z popularnego dzisiaj założenia, że świat przedstawiony jest tylko po to by mieć gdzie rozgrywać akcję. A szkoda, bardzo szkoda. Wyszła mu mieszanina, której chyba nie warto opatentować.

1000 g naszego świata + 10 g słabizny pospolitej + 3 g własnego pomysłu

Wady:
 — totalna ściągawa z naszego świata
 — złe podejście do sprawy, owocujące słabymi plonami
 — niezbyt dużo własnego pomysłu

Zalety:
 — nawet fajne rasy
 — sprytne ukrycie aż tak ogromnych podobieństw do naszego świata

Pomimo mojej niezbyt pozytywnej (i mam nadzieję , że pomocnej) recenzji nie zraźcie się do tej książki, mi się ją świetnie czytało. Trochę smutno mi było oczerniać tych biednych Zwiadowców, muszę być jednak konsekwentny i brać pod uwagę nie tylko dobre strony lektury.
Czas na ocenę, surową lecz słuszną:

55/100.
Adiós!

Czy to pustkowia północy? E, to kraniec mapy, spadamy.

~Mati Ptaszyński

7 komentarzy:

  1. Jak dla mnie ocena o wiele za wysoka, ja bym przyznała 30/100.

    "Choć jest ono raczej słabe to można zauważyć parę plusików, np: nie ma orków, krasnoludów, elfów."

    A mógł zabić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie ty pisałaś recenzję.

      Usuń
    2. Ale mam prawo wyrazić swoją opinię. Po to mamy komentarze.

      Usuń
    3. O co chodzi z tym "a mógł zabić", bo trochę nie rozumiem?

      Usuń
  2. Uwzględniłem przy ocenie także odbiór tego przez czytelnika, jakbym oceniał same uniwersum dałbym lekko niżej.
    Książki nie piszesz, żeby była, ale żeby ją się przyjemnie czytało między innymi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham normalnie :* :* kiroku-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie. Co to będzie, co to będzie?