wtorek, 12 stycznia 2016

Oko Wszechświata. Dziewczyna z Pomarańczami.

Książka bierze udział w wyzwaniu Klucznik 2016.


Niedawno przyszła do mnie tajemnicza, złota paczka - co to może być? Tata poinformował mnie, że to od mojej cioci, od której dostałam książkę Świat Zofii, więc byłam bardzo pozytywnie nastawiona. Po zdjęciu papieru ukazała mi się dość chuda książka Dziewczyna z pomarańczami. Jak wrażenia?

Zacznijmy może od okładki, która zauroczyła mnie w pierwszej kolejności. Jest biała, matowa i miła w dotyku. Srebrne litery są polakierowane. Co ciekawe, okładka składa się z dwóch części - pierwsza biała, z tytułem, autorem i okienkiem, druga przedstawia pomarańczę na tle nocnego nieba.

Książka autorstwa Josteina Gaardera została wydana przez wydawnictwo Czarna Owca. Lubię okładki z tego wydawnictwa, zazwyczaj są proste, ale bardzo eleganckie. Tłumaczką została Iwona Zimnicka - nie przepadam za tłumaczeniami tej pani, bo mają dużo niekonsekwencji, ale książkę czyta się przyjemnie. Nie jest gruba, ma zaledwie sto czterdzieści cztery strony, przeczytałam ją w jeden wieczór. Oryginał, Appelnsinpiken, został wydany w 2003 roku, polska wersja pierwszy raz pojawiła się rok później.

Ojciec piętnastoletniego Georga zmarł jedenaście lat temu. Chłopak już dawno pogodził się ze stratą, ale jego babcia znajduję przedśmiertny list od ojca dla syna. Jan Olav opowiada o życiu i swojej miłości do tajemniczej Dziewczyny z Pomarańczami.


Przejdźmy jednak do fabuły, bo to ona jest tutaj najważniejsza. Lubię happy-endy, więc zaczniemy od największych minusów. A jest jeden.

DIALOGI.


Dialogi to zdecydowanie największa wada tej książki. Często wydają się sztuczne i niepotrzebnie patetyczne, a wszyscy bohaterowie mówią zdaniami iście literackimi, a nawet wielokrotnie złożonymi. W zwykłej rozmowie! A to przecież mógł być taki dobry sposób na przestawienie psychologii bohaterów z nieco innej strony. Na szczęście, w książce wielu dialogów nie uświadczymy, więc nie jest to duża wada. A teraz przejdźmy do tego, dlaczego uważam tę książkę za wybitną.

Z jednej strony dialogi nie oddają emocji postaci. Ale opisy to rekompensują w stu procentach! Czytając list Jana Olava do młodego Georga naprawdę czuć, co przeżywał nasz bohater. Uczucia opisane są naprawdę realistycznie. Choć czasem wydają się dziwne, to czytelnik naprawdę może się wczuć. Dodatkowo, podobają mi się opisy tytułowej Dziewczyny z Pomarańczami. Autor znalazł idealny balans pomiędzy zachwytami Jana a obiektywizmem. Dzięki temu Dziewczyna nie wydaje się Mary Sue.


Bałam się, że książka będzie opierać się na "Georg czyta list i komentuje". Tak się na szczęście nie stało. W fabułę wplecione jest ŻYCIE Georga, historia jego ojczyma i tajemnicza Isabelle/Kari. To bardzo dobry zabieg. Sprawia, że nasz narrator nie wydaje się tylko pustą marionetką.

Styl Josteina Gaardera jest prosty i za to go lubię, Potrafi w niesamowicie łatwy sposób opowiedzieć o tematach trudnych. Wątek teleskopu Hubble'a jest ciekawy i, o dziwo, ma swoje uzasadnienie. Dialogi mogłyby być lepsze, ale nie ujmuje to wiele. 
Ta książka jest wybitna. Polecam każdemu.

A ja naprawdę nie lubię romansów.

3 komentarze:

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie. Co to będzie, co to będzie?